Edukacja bliżej nauki

Naukowców najczęściej interesuje to, czego jeszcze nie wiedzą. Na tym w końcu polega ich praca – na odkrywaniu nieznanego. Dlaczego więc nie tworzyć sytuacji, w której naukowiec może spotkać się z uczniami czy z szerszą publicznością nie po to, by przekazać jej coś, czego oni nie wiedzą, tylko po to, by razem coś odkryli? To rozwiązanie przynosi korzyści obu stronom. Większość dzisiejszych uczniów i studentów będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją. Oni sami stworzą swoje zawody. Musimy więc kształcić ludzi znacznie bardziej elastycznych, o otwartych umysłach, posiadających zdolność krytycznego myślenia. Te właśnie potrzeby napędzają zmiany w postrzeganiu nauki i edukacji.

Rozmowa z Matteo Merzagorą, fizykiem, dziennikarzem i dyrektorem naukowym ośrodka TRACES we Francji.

Barbara Pąkowska, CNK: Od 25 lat zajmujesz się popularyzowaniem nauki. Co dla ciebie oznacza zbliżanie edukacji do nauki? Jak to robić?

Matteo Merzagora: Myślę, że jednym z większych wyzwań związanych z przybliżaniem ludziom nauki, myślenia naukowego jest kwestionowanie granicy między tym, co nazywamy tworzeniem wiedzy, a dzieleniem się nią. W nauce to nie są oddzielne procesy. Każdy moment dzielenia się wiedzą jest też momentem jej tworzenia. Z kolei każde tworzenie wiedzy wymaga wymiany między ludźmi, którzy biorą w tym udział. Osoby zajmujące się promowaniem nauki i uczeniem o niej, mają tendencję do oddzielania tych momentów, a to bardzo nieefektywne. Pytanie brzmi więc, jak możemy zbliżać je do siebie? Jak działać w tej „szarej strefie” pomiędzy tworzeniem wiedzy a dzieleniem się nią? Przykładem takiego rodzaju działań jest nurt nauki obywatelskiej, czyli badanie zagadnień ważnych dla obywateli przy wykorzystaniu posiadanej przez nich wiedzy. Przykłady takich działań często dotyczą bioróżnorodności czy rozwoju miast. Coraz częściej również edukacji. Dzięki temu uczniowie mogą uczestniczyć w prawdziwych badaniach, mieć wpływa na planowanie działań badawczych, dostarczanie danych. To może się też z powodzeniem odbywać w ramach lekcji – zakładając, że mówimy o systemie edukacji otwartym na bardziej niestandardowe metody.

Oczywiście niezbędne jest zaangażowanie ze strony naukowców. Prawdę mówiąc, zazwyczaj mamy do czynienia z dziwną sytuacją – zwłaszcza w centrach nauki. Najczęściej zapraszamy tam naukowców w roli ekspertów ze względu na to, co wiedzą. Publiczność natomiast tylko przez wzgląd na to, czego nie wie. Tymczasem naukowców najbardziej interesuje właśnie to, czego jeszcze nie wiedzą – na tym w końcu polega ich praca – na odkrywaniu nieznanego. Dlaczego więc nie tworzyć sytuacji, w której naukowiec może spotkać się z uczniami lub szerszą publicznością po to, aby razem coś odkryli? To rozwiązanie przynosi korzyści obu stronom. Czy to, co mówię jest utopią albo takim modnym „bla, bla, bla”? Nie wydaje mi się. Są przykłady badaczy i naukowców, którzy są zainteresowani lepszym kontaktem z odbiorcami.

Dlaczego do takich spotkań dochodzi coraz częściej?

Interakcji pomiędzy naukowcami a ludźmi spoza świata nauki jest coraz więcej i są one coraz bardziej złożone. Dzieje się tak, dlatego że współcześnie coraz bardziej docenia się przenikanie różnych dziedzin, ich hybrydyzację. Miejsca, gdzie powstają najbardziej przełomowe innowacje, np. Media Lab na Massachusetts Institute of Technology, to klasyczny przykład łączenia wielu różnych obszarów działania. Edukacja, komunikacja, dizajn w naukach ścisłych, inżynierii, w programowaniu – wszystko ze sobą współgra. To pokazuje, jak bardzo produktywne jest w dzisiejszym świecie przenikanie się różnych dziedzin.

Świat edukacji również zaczyna to dostrzegać. Wiemy, że większość dzisiejszych uczniów i studentów będzie pracowała w zawodach, które jeszcze nie istnieją. Oni sami stworzą swoje zawody. Musimy więc kształcić ludzi znacznie bardziej elastycznych, o otwartych umysłach, posiadających zdolność krytycznego myślenia. Te umiejętności będą dla nich kluczowe. Te właśnie potrzeby napędzają zmiany w postrzeganiu nauki i edukacji.

Pamiętajmy jednak, że nie dzieje się tak wszędzie i nie jest to proces łatwy. Wręcz przeciwnie – wymaga on zmiany sposobu myślenia. Dlatego nasze zaangażowanie jest niezbędne, by ten proces w ogóle miał miejsce. Mimo wszystko uważam, że to rzeczywisty, wyraźnie obecny kierunek zmian. Możemy go zaobserwować w centrach nauki, na wystawach, ale też w innych dziedzinach, m.in. w edukacji.

Jakie są korzyści z udziału w projektach na styku nauki i edukacji – dla naukowców, uczniów czy nauczycieli? Jak ich zachęcać, żeby angażowali się w tego typu działania?

Korzyści dla wszystkich zaangażowanych stron? Naukowcy zaczynają lepiej rozumieć, jakie znaczenie i wpływ na życie ludzi ma naprawdę to, co robią. Oni bardzo źle się czują zamknięci w swojej „wieży z kości słoniowej”. Żaden badacz nie chce takiej wieży dla siebie tworzyć. Dlatego możliwość wyjścia z odosobnienia sprawia im dużo radości. Umożliwia też uzyskiwanie lepszych wyników naukowych.

Dla uczniów, którzy biorą udział w badaniach, to z kolei szansa, by lepiej rozpoznać i wyrazić swoje potrzeby. A także spojrzeć na naukę jako na narzędzie, które pozwala im kształtować świat, w jakim chcieliby żyć.

Dla edukatorów takie projekty też mają wiele zalet. Pierwszą z nich jest motywacja. Gdy możesz odwołać się do realnego problemu i prawdziwych, nurtujących uczniów pytań, a potem towarzyszyć im w rozwiązywaniu tych problemów, zamiast podawać gotowe odpowiedzi – widzisz wówczas, jak uczniowie stają się zaangażowani, jak chcą się uczyć. Po drodze przekonują się, na ile istotna jest dla nich wiedza, z którą mają do czynienia. Zaczynają też śmielej z niej korzystać.

Nie jestem oczywiście zwolennikiem całkowitej rezygnacji z tradycyjnych sposobów uczenia. W niektórych przypadkach przekazywanie wiedzy metodą podawczą jest bardzo efektywne. Należy jednak dopuścić inne możliwości, np. prowadzenie przez uczniów samodzielnych obserwacji i eksperymentów czy też projektów badawczych. To są pełnoprawne i wartościowe metody uczenia. Dzięki nim poszerza się pole możliwych metod pracy z uczniami.

Z mojego doświadczenia wynika, że nauczyciele – po kilku latach pracy zawodowej – często tracą motywację. Trudno jest im stale utrzymywać bardzo wysoki poziom energii i zaangażowania. Tymczasem możliwość pracy z naukowcami nad prawdziwymi zagadnieniami badawczymi może pomóc nauczycielowi ponownie nabrać wiatru w żagle i odzyskać entuzjazm, który w tym zawodzie jest niezbędny.

Żyjemy w społeczeństwie opartym na wiedzy – czy nam się to podoba, czy nie. Dokładne rozróżnienie pomiędzy tym, kto jest tu twórcą wiedzy, a kto jej odbiorcą, nie jest w tych warunkach możliwe.

Projekt ENGAGE, w którym bierzesz udział, ma umożliwiać nauczycielom trwałą współpracę z naukowcami. Na jakie trudności przy tym napotykasz i jak sobie z nimi radzisz?

Można wskazać wiele konkretnych przykładów, jak przekraczać granice między tworzeniem wiedzy a dzieleniem się nią, a także jak łączyć edukację i badania naukowe. W dublińskim centrum nauki Science Gallery działa świetnie wyposażone laboratorium, w którym naukowcy prowadzą badania razem ze zwiedzającymi. Zamiast zapraszać ludzi do tradycyjnego laboratorium, gdzie wzięliby udział w badaniu, naukowcy prowadzą badania w centrum nauki. Ludzie przychodzą tam nie tylko po to, żeby wziąć udział w badaniach. Mogą dowiedzieć się też więcej o pracy naukowców, ale i o tym, na czym prowadzenie badań polega.

Inny przykład to żywe laboratoria (living labs), czyli działania, których celem jest stworzenie innowacyjnych rozwiązań dzięki udziałowi wielu stron. Odbiorcy wiedzy nie są tu jedynie widownią, ale aktywnie uczestniczą w tworzeniu innowacyjnych produktów albo lepszych strategii działania dla danej społeczności. Wykorzystują przy tym swoje umiejętności i doświadczenie.

Tego typu działania trudno przenosić wprost do szkolnej klasy. Mierzymy się z tym w projekcie ENGAGE, w którym uczestniczę. Tworzymy materiały dla nauczycieli, dzięki którym mogą oni wykorzystać badania naukowe w ramach prowadzonych lekcji. Poza dostępem do aktualnego stanu badań na dany temat i kontaktem z naukowcami, którzy te badania prowadzą, nauczyciele korzystają też z informacji o sposobach przedstawiania badań w mediach oraz ich wpływie na społeczeństwo. Chcemy, aby lekcje w klasach związane były z tematyką tzw. odpowiedzialnych badań i innowacji.

Ważne, że nauczyciele mogą samodzielnie dostosowywać materiały do potrzeb uczniów i swoich możliwości. Jeśli chcą poświęcić więcej czasu i energii na dane zagadnienie, zajmują się nim w ramach projektu. Jeżeli natomiast mają tego czasu bardzo mało, mogą skorzystać z materiałów na pojedyncze zajęcia. Taki podręczny zestaw pozwala przygotować się do lekcji w godzinę, a potem przeprowadzić ją w klasie bez większego problemu. Pogłębione materiały pozwolą bardziej zaangażowanym nauczycielom, czy też tym, którzy w danym momencie mają więcej czasu, na realizację projektu, w którym uczniowie pracują samodzielnie, prowadzą własne obserwacje i badania, czy też dokonują samodzielnych, krytycznych analiz.

Dostosowanie materiałów do faktycznych możliwości nauczycieli jest kluczowe. Oczywiście nie jest to łatwe, nie wspominając już o wprowadzeniu takiej strategii na poziomie ogólnoeuropejskim. Wynika to z różnic w systemach szkolnictwa, ograniczeń czasowych i czy różnych wymagań programowych. Ale moje doświadczenie pokazuje, że jeśli oferta skierowana do nauczycieli jest wystarczająco różnorodna, zazwyczaj udaje im się znaleźć w niej to, czego potrzebują. W tej chwili z oferty projektu ENGAGE, który będzie trwał do połowy 2017 roku, korzysta ponad 8000 nauczycieli. Widzimy, że ta różnorodność jest kluczem do zainteresowania nauczycieli naszymi materiałami.

Co poradziłbyś nauczycielowi, który chce zacząć wykorzystywać uczenie przez badanie w swojej pracy z uczniami? Jak zrobić pierwszy krok?

Przede wszystkim sugerowałbym bezpośredni kontakt z naukowcami. To może się wydawać trudne. Często pracownicy uniwersytetów są postrzegani jako niedostępni. Ale to zwykle jedynie nasze wrażenie. Jeśli tylko odważymy się nawiązać kontakt, przekonamy się, że naukowcy naprawdę chętnie uczestniczą w tego typu inicjatywach. Są chętni do dzielenia się wiedzą. Dlatego nawiązanie współpracy z nimi to pierwszy krok, jaki warto wykonać.

Polecam też uważne traktowanie mediów i nieformalnych kanałów promujących naukę. W internecie czy telewizji można znaleźć dużo wartościowych treści. Oczywiście nie wszystko, co tam znajdziemy, zasługuje na naszą uwagę. Może to być jednak źródło naprawdę interesujących tematów. Korzystając z nich, nauczyciele pomogą też uczniom rozwijać umiejętność krytycznej analizy znajdowanych tam informacji. Gazety codzienne, a nawet popularne filmy, które nie powstały, aby popularyzować naukę, też mogą posłużyć do tego celu. Chociażby serial „Simpsonowie”. To znakomity przykład tego, jak można opowiadać o zagadnieniach naukowych w ciekawy, a jednocześnie bardzo inteligentny sposób. Oczywiście wymaga to krytycznego myślenia i analizowania.

Najważniejsze to działać w odniesieniu do otaczającej rzeczywistości, być otwartym na świat poza szkołą. Cokolwiek znajduje się w podręczniku, zostało tam sztucznie wypreparowane. To, co jest w gazetach, w telewizji, w laboratorium czy centrum badawczym – jest autentyczne. I to jest moja najistotniejsza rada dla nauczycieli. Działajcie w bezpośredniej współpracy z naukowcami, korzystajcie z mediów oraz wszystkich źródeł informacji, które macie wokół siebie. Zachęcajcie uczniów do rozwiązywania realnych problemów, które dotyczą otaczającego ich świata. Opieranie się wyłącznie na tym, co na potrzeby uczniów zostało zawarte w podręcznikach, nie wystarczy.

Rozmawiała Barbara Pąkowska, Centrum Nauki Kopernik
 


Matteo Merzagora
Fizyk, dziennikarz naukowy, popularyzator nauki, konsultant ds. komunikacji naukowej. Jest dyrektorem naukowym ośrodka TRACES oraz dyrektorem Espace des Sciences Pierre-Gilles de Gennes w ESPCI Paris. Prowadzi zajęcia z komunikacji naukowej oraz relacji między nauką a społeczeństwem na uczelniach we Francji i we Włoszech. Podczas 10. konferencji Pokazać-Przekazać, która odbyła się w sierpniu 2016 roku w Centrum Nauki Kopernik, wygłosił wykład inauguracyjny na temat zbliżania edukacji do nauki.